PROLOG.
"Przez kilka lat ciągle się przeprowadzałam. Nie wiedziałam czy kiedykolwiek znajdę przyjaciół... Zakocham się. Wszystko się zmieniło kiedy zobaczyłam jego... Moje życie przewróciło się do góry nogami. "
Rozdział pierwszy.
"Wróciłam do mojego rodzinnego miasta, Buenos Aires. W końcu zobaczyłam Olgę i Ramalo. Niedługo moje urodziny, a Jade wymyśliła jakieś durne przyjęcie na którym pewnie będą jej przyjaciele, a nie moi...Zapomniałam, przecież ja nigdy nie miałam przyjaciół!" - rzuciłam pamiętnik na łóżko i wyszłam z pokoju. Oczywiście Jade coś znowu chciała.
- Violu... jaką sukienkę chciałabyś mieć? - zagrodziła mi drogę.
- Nie chcę żadnego przyjęcia, jasne?! - wykrzyczałam nie patrząc na Jade.
- Dostaniesz prezenty... będzie cudownie! - powiedziała Jade i poszła.
Po cichu wyszłam na dwór. Słyszałam o szkole muzycznej o nazwie "Studio 21". Chciałam zobaczyć co tam będzie. Może tata pozwoliłby mi się tam zapisać? Gdy tylko dotarłam na miejsce to usłyszałam czyiś śpiew. Weszłam do jednej z sal, spojrzałam na chłopaka i dziewczynę. Niezbyt im to szło. Widać było, że ich głosy do siebie nie pasują, ale cóż. Nic nie mogłam poradzić. Obok nich stał chyba nauczyciel i mówił im coś, ale zbytnio nic nie słyszałam. Gdy tylko blondi na mnie zerknęła to wyszłam z sali. Nie chciałam mieć problemów. Wróciłam szybko do domu. Miałam nadzieję, że German nie zauważył, że mnie nie ma. Od razu kiedy tylko zamknęłam drzwi tata zaczął mnie o wszystko wypytywać. Odpowiedziałam mu na dziwne pytania i poszłam do pokoju. Jutro były moje urodziny, a ja nawet nie miałam sukienki... Przyjęcie którego nie chcę... Co to ma być. Zgasiłam światło, przebrałam się i poszłam spać. Chciałam się obudzić dopiero po moich urodzinach.